31 Gru Podsumowanie 2018 roku!
Zastanawiałam się, czy pisać to podsumowanie, ponieważ 2018 rok był trudny, miał dla mnie wiele niespodzianek i wymagał ode mnie czasem sporo siły. Zdecydowałam jednak, że spojrzę na niego z perspektywy wydarzeń dobrych, szczęśliwych i takich, które chcę wspominać w przyszłości. Jeśli jesteście ciekawi, poniżej znajdziecie opis zdarzeń miesiąc po miesiącu. 🙂
Styczeń
W styczniu rozpoczęłam naukę gry na pianinie. Od lat było to moim wielkim marzeniem – chciałam umieć czytać nuty bez zastanawiania i umieć zagrać wszystko, co tylko mi się spodobało. Okazało się, że rzeczywistość jest jeszcze bardziej wymagająca niż sobie to wyobrażałam i choć moja nauka trwa, to nadal nie jest tak, jakbym chciała. No cóż, 2019 rok jest cały przede mną!
Luty
Luty był miesiącem, w którym wybraliśmy się na walentynkowy wyjazd do Mediolanu. No dobra, Włochy może kojarzą się z wysokimi temperaturami, ale w lutym nie jest dużo cieplej niż w Polsce 🙂 Mimo to długie spacery i pyszne potrawy sprawiły, że szkoda było stamtąd wyjeżdżać. Jeśli będziecie lądować na lotnisku w Bergamo, koniecznie zajrzyjcie do miasta! Moim zdaniem jest jeszcze ładniejsze od Mediolanu i wygląda, jakby czas się w nim zatrzymał setki lat temu. Ma wspaniały urok i cudowne widoki.
Jeśli szukacie noclegu w Mediolanie, to polecam Hotel Roxy – dobry dojazd do centrum, bo pod samym hotelem jest linia tramwajowa 🙂
Marzec
Dzień Kobiet i moje urodziny, więc sami rozumiecie – wszyscy byli dla mnie cały miesiąc mili (a mój mąż zwłaszcza) 😉
Kwiecień
W kwietniu W KOŃCU wybraliśmy się do Londynu. Od dawna chciałam odwiedzić to miasto i podobało mi się ono bardziej niż przypuszczałam. Nocowaliśmy w dzielnicy Golders Green, która wiosną wygląda zachwycająco! Na temat Londynu przygotowuję już kilka wpisów, ponieważ zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi 🙂
Kwiecień oznaczał dla mnie także powrót do przejażdżek rowerowych. Dla wielu z Was może to nic nie oznaczać, ale przedtem ostatni raz jechałam rowerem chyba z 8 lat temu. Zastanawiałam się, czy będę jeszcze wiedziała jak go prowadzić, ale tego faktycznie się nie zapomina 🙂
Maj
W maju kupiłam pianino, żeby móc ćwiczyć więcej i więcej. Nie zawsze się to udawało, ale nie żałowałam zakupu nawet przez chwilę – dzięki niemu mogłam się uczyć, grając na przykład ostatnio świąteczne kolędy.
Wybraliśmy się także do warszawskiego ZOO. Uwielbiam to wrocławskie, jednak w warszawskim byłam ostatnio… prawdopodobnie mając maksymalnie rok 🙂 Tym bardziej cieszę się, że w końcu udało nam się do niego wybrać, zwłaszcza, że w Warszawie jesteśmy codziennie.

To zdjęcie może nie przedstawia zwierząt, ale kocham je na maksa!
Jakby tego było mało, w maju byliśmy także na koncercie Andre Rieu, czyli dyrygenta i kompozytora, którego naprawdę uwielbiam! Koncert był cudowny i naprawdę wzruszający… W 2019 wybieramy się na niego ponownie 🙂
Czerwiec
Kocham czerwiec, bo wtedy lato w sercu mam już na całego (i na dodatek zdaje się nigdy nie skończyć). W czerwcu wpadłam na chwilę do swojego rodzinnego miasta, oddalonego od mojego miejsca zamieszkania o jakieś 15 km, żeby uczestniczyć w koncercie zespołu BAJM i choć nigdy nie byłam szczególną fanką tego zespołu, to mam kilka ulubionych piosenek. Beata dała czadu i ciężko było uwierzyć, że nie ma już 20-kilku lat.
Pierwszy raz poszliśmy też do kina letniego, które okazało się być super i później skorzystaliśmy z tej rozrywki po raz kolejny. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji, naprawdę gorąco polecam – w ciepłe letnie wieczory to doskonały pomysł 😉
Nie dla wszystkich może się to okazać atrakcyjne, ale w czerwcu rozpoczęłam też pracę, którą lubię, w miejscu, które lubię. Jeśli spędzamy gdzieś 8 godzin dziennie, to musi nam się podobać, prawda? Mi się to na szczęście udało!
Lipiec
W lipcu zabraliśmy naszego serdecznego przyjaciela Fibsa nad wodę i choć nikt się nie kąpał, to Fibi i tak ciągle kombinował, jak wejść do wody brudniejszej nawet niż on sam 🙂 W lipcu byliśmy też nad Zegrzem, ale było strasznie, dlatego rozpoczęliśmy poszukiwania miejsca, w którym nie ma nikogo. Tak trafiliśmy na małą miejscowość nieopodal naszego miasta i przyznaję – o taki spokój walczyliśmy 😉
W ogóle lipiec oznaczał dla Fibsa masę przygód – miał na przykład okazję przepłynąć się rowerem wodnym (jest więc wilkiem – prawie morskim). Wszyscy mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego powinni więc mieć na uwadze, że porządku pilnuje nie tylko na lądzie, ale także na wodzie 😉
W lipcu kupiliśmy także basen do ogrodu. Dawno nie byliśmy na takich prawdziwych wakacjach, więc uznaliśmy, że zrobimy sobie wakacje w domu i misja w stu procentach się powiodła. Dla nas super, dla Fibsa – niespecjalnie, bo okazało się, że jest zbyt mały, by móc sobie spokojnie do niego wskoczyć 😀 Strasznie się denerwował siedząc samotnie na trawniku, więc całkiem długo pływał na dmuchanym jednorożcu – jak na psa przystało.
Sierpień
Sierpień znów oznaczał dla nas koncert, tym razem Eda Sheerana. Nie znam wielu jego piosenek – właściwie tylko te najpopularniejsze. Jestem jednak pod wrażeniem jego pracowitości, zaangażowania i tego, jak bardzo lubi swoją publiczność. Koncert był ekstra, a support Sheerana również nie pozostawiał nic do życzenia.
Wrzesień
We wrześniu obchodziliśmy swoją drugą rocznicę ślubu!!!
Najpierw jednak, pierwszego września, wybraliśmy się na wesele kuzyna mojego męża. Było cudowne i dało nam to okazję do wspominania naszego ślubu.
Później pojechaliśmy do naszej ukochanej Barcelony i tym razem postanowiliśmy ją celebrować leniwie, bez ustalonego planu zwiedzania. Mimo to zobaczyliśmy parę nowych miejsc. Jeśli interesują Was praktyczne porady, jak zwiedzać Barcelonę, odsyłam Was do mojego ostatniego wpisu 🙂
W połowie września uczestniczyliśmy w Ecco Walkathonie i na maksa się cieszę, że ta inicjatywa wróciła do Warszawy po latach. To doskonała okazja nie tylko do podjęcia aktywności fizycznej, ale również do integracji i wspólnego, jakościowego spędzania czasu. Fibs na początku był strasznie podekscytowany i robił więcej kilometrów niż powinien (biegał w tę i z powrotem), ale ostatnie kilometry musiałam go już nieść na rękach. Przed samą metą postawiłam go na ziemi, więc możemy uznać, że trasę przebył samodzielnie 😉
Pod koniec września odbył się wieczór panieński mojej cudownej przyjaciółki i pierwszy raz miałam okazję wpaść do warszawskiego studia Sante – cieszę się, że udało się to zrealizować w tak dobrym towarzystwie 🙂
Październik
Październik to wesele wcześniej wspomnianej przyjaciółki, które było fantastyczne i dało mi szansę się porządnie wytańczyć. Najlepsza impreza tego roku!
Po raz drugi wybraliśmy się także na koncert Kayah i Bregovica i ta impreza dała mi olbrzymiego kopa. Męczy i dodaje energii jednocześnie. Kocham ten duet, dlatego w 2019 także uwzględniłam go w swoim kalendarzu.
Na sam koniec miesiąca trafiłam do fryzjera, by trochę rozjaśnić włosy i choć od tamtej pory minęła tak naprawdę chwila, już zastanawiam się nad kolejną “rewolucją” 🙂
Listopad
W listopadzie odbyło się bardzo ważne firmowe wydarzenie, nad którym pracowałam przez ostatnie miesiące i które okazało się być sukcesem. Uwielbiam adrenalinę związaną z eventami i już nie mogę doczekać się kolejnego, który odbędzie się w marcu.
W tym miesiącu rozpoczęłam też produkcję dekoracji świątecznych dla moich najbliższych. Zarówno dla mamy, jak i teściowej, przygotowałam girlandy – ta dłuższa miała aż 3 metry!
Grudzień
W grudniu postanowiliśmy trochę zwolnić 🙂 Przygotowałam mężowi kalendarz adwentowy, w którym znajdowały się słodkości na 23 dni, a na mieście i w domu jadaliśmy same najpyszniejsze rzeczy. Na dodatek na firmowej gwiazdce nauczyłam się lepić pierogi i udało mi się tą umiejętność wykorzystać w Święta. To na niej udało się kolegom także otworzyć surströmming, czyli szwedzki przysmak ze sfermentowanych śledzi. Po poznaniu zapachu, nie zdecydowałam się na spróbowanie. Smakuje ponoć jednak lepiej niż pachnie i wygląda 😉
Rozpoczęłam także chyba najdłuższy urlop w życiu, trwający 23 dni, dzięki czemu udało nam się ten czas celebrować jeszcze lepiej.
Święta odbyły się tradycyjnie u nas, a później u mamy i teściowej. Kocham tę atmosferę i czekam na nią cały rok. Niemniej – cieszę się, że powoli zmierzamy do wiosny, a dni będą coraz dłuższe.
2019 rok wedle planów wygląda bosko, ale nic więcej nie będę zdradzać 🙂 Na ten moment mamy potwierdzone 3 koncerty i pracujemy nad naprawdę fajnym wyjazdem! Trzymajcie kciuki, aby wszystko się udało.
Jak minął Wasz rok? Podzielcie się swoimi wspomnieniami, wygrzebcie te najlepsze i koniecznie o nich napiszcie w komentarzach 🙂